Od kogo można dowiedzieć się więcej o naszym klubie aniżeli, od jego żywej legendy? Od osoby, która pisała historię Koszarawy prawie 50 lat? Zapraszamy na krótki wywiad z naszym, byłym już, kronikarzem – Kazimierzem Polakiem. 

tskoszarawazywiec.pl: – Jakich lat sięga ta kronika?
Kazimierz Polak: – Historia naszego klubu była pisana na papierze już przed I wojną światową. W wyniku zbombardowania Żywca przez Niemców budynek Towarzystwa spłonął, a w raz z nim kronika. Po zakończeniu wojny z pamięci rozpoczął przepisywać ją Edward Moroń. Ja kronikę przejąłem w 1970 roku. Przez szereg długich lat upamiętniałem w niej dosłownie wszystko, co ciekawe z życia Koszarawy. 

Nie był Pan jedynie kronikarzem, ale w przeszłości gdy było trudno, i…
Prezesem, gospodarzem, kierownikiem i trenerem. Od najmłodszych lat jestem związany z klubem. W wieku 6 lat  przyszedłem tutaj na swój pierwszy mecz. Od tamtego czasu opuściłem ich zaledwie kilka. Żona często miała do mnie olbrzymie pretensje, że w klubie spędzam więcej czasu niż w domu, że nim się bardziej zajmuję niż ją (śmiech). Ale rozumiała to. Wspominam te lata bardzo dobrze, inaczej być nie może. Były lepsze i gorsze momenty, ale zawsze wychodziliśmy z tego. Najtrudniej było w latach 60. gdy klub spadł do B-klasy. W zarządzie praktycznie nikt nie został, wszystko było tworzone od nowa. Szybko awansowaliśmy do A-klasy na szczęście, ale to nie przypadek. Wszyscy na to ciężko pracowali. Najlepsze momenty? Awans do III ligi i granie w niej. Radziliśmy sobie tam bardzo dobrze, ale z powodów finansowych ówcześni działacze musieli wycofać klub z rozgrywek. Nowy zarząd musiał zaczynać wszystko od początku.

1930 rok…
W lipcu 1930 r. z okazji obchodów 20 lecia istnienia klubu w Żywcu zmierzyliśmy się z Mistrzem Polski – Cracovią Kraków. Koszarawa wygrała wtedy 5:2, był to wspaniały mecz. Wydarzyło się jednak i coś jeszcze. Podczas spuszczania kwiatów nad stadionem z samolotów, zaraz za boiskiem jeden z nich rozbił się. Było kilku rannych, nikt na szczęście nie zginał. Byłem naocznym świadkiem tego wydarzenia, stałem niedaleko. Śmigło z tego samolotu klub posiada do dziś – jest zawieszone na ścianie w siedzibie. 

Dzisiejsza Koszarawa… rozczarowanie. Wydawało się, że po spadku z III ligi szybko zdołamy awansować do IV. Tymczasem… grozi nam spadek.
– Koszarawa nie spadnie. Drużyna nie jest słaba,lecz nieograna. Latem została wymieniona połowa drużyny, większość z tych zawodników byli kluczowymi piłkarzami. Nowa drużyna wystartowała z miejsca, niektórzy w pierwszym meczu ligowym grali ze sobą pierwszy raz. Jeżeli zimą dojdzie dwóch-trzech dobrych piłkarzy to nie będzie źle. Obecny zarząd bardzo się stara, aby ten klub się rozwijał. Myślę, że już wkrótce będziemy się cieszyli wysokim poziomem na al. Wolności.

Rozumiem, że jest Pan optymistą?
Zdecydowanie. Jeżeli się wzmocnimy to latem zapewnimy sobie utrzymanie, a w przyszłym sezonie będziemy grali o coś więcej. W historii Koszarawy były o wiele gorsze sytuacje, ale zawsze sobie radziliśmy.

Na koniec niecodzienne pytanie. Koszarawa to przeszłość czy przyszłość?
Zdecydowanie przyszłość! Ten klub będzie się rozwijał, obecny zarząd to zapewni. Musimy wierzyć i pomagać, aby tak się stało. Myślę, że już niedługo będziemy cieszyć się dobrą piłką w Żywcu. 

 Rozmawiał Arek Oczko

Zapraszamy również na wideorelację z uroczystości przekazania kroniki.