Wczoraj żywiecka Koszarawa w dramatycznych okolicznościach przegrała w końcówce meczu z Beskidem Skoczów. Do tego spotkania powracamy słowami Przemysława Jurasza, ostoi naszej defensywy.

Zwykło się rzecz, że szczęście sprzyja lepszym – rozpoczął pomeczową wypowiedź Przemysław Jurasz, zawodnik Koszarawy. – Niestety, tak też było i tym razem – dodaje niepocieszony. – Pamiętam, jak w 93. minucie popatrzyłem na zegar. Pomyślałem wtedy – „na pewno dowieziemy ten remis do końca”. Dziesięć sekund później padła bramka na 2:1 dla Beskidu, a sędzia nawet już nie pozwolił wznowić spotkania. Ból po porażce jest o tyle dotkliwy, że rozegraliśmy naprawdę dobry mecz. Zwłaszcza w pierwszej połowie zaprezentowaliśmy się przyzwoicie, kiedy to stworzyliśmy sobie kilka bramkowych okazji i momentami prowadziliśmy grę. Po zmianie stronie cofnęliśmy się do defensywy, ceniliśmy ten remis. Niewiele zabrakło, a ta taktyka poskutkowałaby pozytywnie – kończy strzelec gola dla naszej drużyny.