W niedzielne popołudnie swój mecz rozgrywali juniorzy Koszarawy Żywiec. Podejmowali oni zespół Orła Kozy. Mecz zapowiadał się bardzo ciekawie, bowiem żywczanie wiosną jeszcze nie zapunktowali. 

Od pierwszego gwizdka arbitra widać było, że faworyzowany zespół z Kóz mierzył w wygraną. Liczne akcje gości kończyły się jednak z dala od „świątyni” strzeżonej przez Artura Łukaszka. Minuty mijały, a przewaga przyjezdnych rosła, co zdołali szybko udokumentować. Z lewej strony w pole karne wpadł zawodnik gości, udanie zmylił Rafała Kippe i po niefrasobliwej interwencji, dotąd dobrze grającego bramkarza Koszarawy, umieścił piłkę w siatce. Goście poszli za ciosem i już dwie minuty później prostopadle padanie pomiędzy dwóch stoperów wykorzystał napastnik z Kóz, wychodząc sam na sam z Łukaszkiem, strzelił precyzyjnie pod poprzeczkę. Goście niesieni wynikiem strzelili jeszcze jedną bramkę przed przerwa, identyczną jak wcześniejsza. Toteż na przerwę podopieczni Tadeusza Łukańko schodzili z opuszczonymi głowami.

Jednak podczas tych piętnastu minut pomiędzy połowami., doszło do przełomu. Gospodarze z wolą walki przystąpili do drugiej połowy. Ciężar gry na swoje barki wziął Szymon Gach, który jeszcze w pierwszej połowie zmienił Jakuba Lasika. Jego liczne rajdy wyraźnie przestraszyły zawodników z Kóz. Zaowocowało to bramką jego autorstwa na 1:3. Juniorzy z Żywca zobaczywszy promyk nadziei, rzucili się do ataku. Już po chwili przewagi Koszarawy, w polu karnym przyjezdnych faulowany był Bartłomiej Kapała. Do „jedenastki” podszedł Mateusz Hankus i pewnym strzałem w prawy dolny róg, pokonał bramkarza rywali. Żywczanie poszli za ciosem i wciąż nie dawali za wygraną. Po dłuższej chwili znacznej przewagi gospodarzy, bramkarz gości skapitulował po raz trzeci. Doskonałe, prostopadłe podanie wyróżniającego się Gacha wykorzystał Hankus, i silnym strzałem posyłał piłkę miedzy nogami golkipera rywali. Gospodarze „wrócili z naprawdę dalekiej podróży” i ze stanu 3:0 doprowadzili do remisu. To jednak nie był koniec strzeleckich popisów naszej młodzieży. Po raz trzeci udowodnił to Hankus. Po pięknym dryblingu przed polem karnym gości, filigranowy napastnik, efektywnym strzałem z linii „szesnastki” posłał piłkę do siatki kompletując hattricka. Kozy próbowały się podnieść, lecz gospodarze skutecznie się bronili. Ostatnie słowo należało tego dnia jednak do Kapały, który w sytuacji oko w oko z bramkarzem nie pomylił się.

TS Koszarawa Żywiec – Orzeł Kozy 5:3 (0:3)
Bramki: Gach, Hankus (3), Kapała

Koszarawa: Łukaszek – Kippa, Piecha, Garncarczyk, Talik, Lasik (Gach), Oczko, Bąk, Klimczak, Hankus, Kapała
Trener: T. Łukańko