Wczoraj żywiecka Koszarawa zaledwie zremisowała z Maksymilianem Cisiec 1:1. Do tego spotkania wracamy rozmową z Markiem Jędrzejasem, który w tym meczu mógł zdobyć dwie bramki.

Marek Jędrzejas choć grał tylko w pierwszej połowie, był jednym z wyróżniających się postaci w tym spotkaniu. Swoje dobre 45. minut mógł okrasić dwiema bramkami, ale brakowało mu szczęścia. Wpierw po jego uderzeniu głową, stoper z Ciśca wybił piłkę z linii bramkowej, a następnie Jędrzejas ostemplował słupek, po indywidualnej akcji. Jak 19 latek ocenia swój pierwszy ligowy mecz, po rocznym rozbracie z piłką z powodu zerwania więzadeł? – Jestem zadowolony, że wróciłem do gry po tak ciężkiej kontuzji. Swoją postawę oceniam przyzwoicie, choć wiem, że mogłem zagrać dużo lepiej. Żałuję niewykorzystanych sytuacji, mecz mógłby się wtedy ułożyć inaczej – kiwa głową Jędrzejas, który ujrzał „żółtko” w akcji ratunkowej.

Koszarawa w sobotę pozostawiła po sobie lepsze wrażenie. Czego zabrakło żywczanom aby tryumfować? – W pierwszym kwadransie zabrakło nam ducha walki, długo wchodziliśmy w mecz. Po zmobilizowaniu się daliśmy z siebie wszystko, w drugiej połowie przeważaliśmy cały czas. Momentami Maksymilian nie umiał wyjść ze swojej polowy. Szczerze mówiąc brakło nam szczęścia i wykończenia – kwituje skrzydłowy naszej drużyny.