W sobotę Koszarawa Żywiec sparować będzie z Wisłą Kraków w meczu, w ramach obchodów 105 lecia żywieckiego klubu. Do tego spotkania nawiązujemy rozmową z Markiem Motyką, notabene legendą Koszarawy i Wisły.
– Jestem zachwycony, że przyjaźń Koszarawy z Wisłą jest kultywowana – rozpoczął rozmowę z naszym portalem Marek Motyka, były zawodnik obu klubów – Wisła do Żywca kiedyś przyjeżdżała często, czy to na spotkanie z Koszarawą sparingowe czy w ramach Pucharu Polski. Niejednokrotnie krakowianie wybierali Żywiecczyznę także, jako miejsce do przygotowań do sezonu. Będąc młodym zawodnikiem było dla mnie czymś niesamowitym, móc widzieć znanych piłkarzy z bliska – wspomina Motyka, który jako piłkarski „żółtodziób” zaczynał w żywieckiej Sole. – To był mój pierwszy klub. Później wzięli mnie do Koszarawy za… dziesięć piłek. Jako rodowity żywczanin jestem dumny, że mogłem reprezentować Koszarawę – kontynuuje nasz rozmówca, dodając, że obecnie martwi go sytuacja swojego klubu. – Takie miasto, jak Żywiec zasługuje na trzecią, a nawet na drugą ligę. Światełko w tunelu zaświeciło się, gdy sponsorem TSK został pan Kruczyński, drużyna z III ligi szybko się jednak wycofała. Liga okręgowa to zdecydowanie za mało dla tego klubu – kiwa głową Motyka.
– Komu będę kibicował w sobotę? Nikomu. W Koszarawie zaczynałem, stawiałem swoje pierwsze kroki, ale to w Wiśle miałem najpiękniejszy okres w swojej karierze. W Krakowie spełniłem się piłkarsko, spędzony tam czas, kibiców i atmosferę wspominam niesamowicie. Nie da się ukryć, że Koszarawa wielkich szans nie ma. Wisła będzie chciała sobie poprawić nastroje i wysoko wygra. Niemniej jednak jest to szansa dla żywieckich zawodników. Kto wie, czy któryś z nich po dobrym spotkaniu nie znajdzie uznania w oczach sztabu szkoleniowego krakowian? – zastanawia się legenda Koszarawy i Wisły.
Rozmawiał: Arkadiusz Oczko
Prawda panie Marku…..To światełko o którym Pan wspomina zgasło szybko po rozmowach Pana Kruczyńskiego z Burmistrzem.Nikt w tym mieście nie jest zainteresowany by chwalić się posiadaniem jednego z najstarszych w Polsce Klubów piłkarskich…to czy on istnieje nie ma dla nikogo znaczenia.Nawet lokalne media o Jubileuszu nie wspomniały.Tak jakby praca pokoleń ludzi związanych z Koszarawą nie miała dla tego miasta i jego władz żadnego znaczenia.Ważniejsze są lokalne dożynki,festiwale kwaśnicy,czy pchli targ gdzieś tam…. ale jakie ambicje takie imprezy.Widocznie mentalnie miasto jest na poziomie jarmarcznych imprez..Pan był dumny że reprezentował Koszarawę jak wielu Panu podobnych a dziś młodzi piłkarze przedkładają różne inne kluby i klubiki jeżeli tam dają kiełbasę po meczu albo ze 100 zł.Powiada Pan że miasto zasługuje na Klub grający na wyższym poziomie…. cóż może kiedyś zdarzą się władze, które dostrzegą że warto wspierać tak wiekowy Klub ,by nasz Żywiec nie kojarzył się jedynie z piwem i kwaśnicą.