Koszarawa Żywiec w sobotę wracała z Bestwiny z bagażem pięciu bramek na plecach. Po meczu rozmawialiśmy z Wojciechem Mrokiem, bramkarzem Koszarawy.

Za Wami sromotna porażka w Bestwinie. Gdzie doszukujesz się przyczyn tej klęski?
Wojciech Mrok:
Faktycznie, ciężko nie przyznać racji. Wymiar tej porażki był zdecydowanie za duży, przeciwnik grał prostą piłkę, a my nie ustrzegliśmy się błędów. Czego zabrakło? Trudno orzec jednoznacznie. Czynników było wiele ? brak koncentracji, zaangażowania, konsekwencji. W drugiej połowie zabrakło nam również sił. Powody tej klęski można by jeszcze mnożyć. 

Jakie były nastroje w szatni po meczu?
? Nastroje były, co tu dużo mówić, grobowe. Myślę, że po takim spotkaniu ciężko spodziewać się, aby były inne. Zagraliśmy naprawdę bardzo słaby mecz. W szatni padło parę mocnych słów, oprócz tego panowała cisza i widać było mnóstwo ?pozwieszanych? głów. 

Do meczu z Pruchną przystępować więc będziecie z wolą rehabilitacji?
? Rehabilitacji na pewno. Chęcią zdobycia punktów na pewno też, bo myślę, że każdy z nas ma wyższe ambicje niż kolejny środek tabeli. Najważniejsza jednak będzie chęć udowodnienia sobie, że spotkanie w Bestwinie było jedynie potknięciem, po którym musimy się szybko podnieść.