– Powołanie II drużyny przynosi także korzyści pozaboiskowe. Nasz zespół składa się z wychowanków, dla których ten klub nie jest przypadkowy – mówi Sportowym Beskidom Przemysław Jurasz, szkoleniowiec Koszarawy II Żywiec, która przezimuje na fotelu lidera żywieckiej B-klasy.

 
SportoweBeskidy.pl: Skąd idea założenia II zespołu klubu z poziomu „okręgówki”? 
Przemysław JuraszIdea założenia jest prosta. Chłopaki, którzy kończą wiek juniora albo idą do I drużyny, albo do innego klubu. Z reguły I zespół zasila 2-3 juniorów, a gdy chociaż jeden przetrwa do końca sezonu, to jest to sukces. Wynika to z tego, że piłka seniorska różni się od juniorskiej, ten przeskok jest istotny. Dlatego część z nich woli grać w niższych ligach, albo – co gorsza – definitywnie skończyć z piłką
 
Powołanie II zespołu przynosi także korzyści pozaboiskowe. Nasza drużyna składa się z wychowanków, dla których ten klub nie jest przypadkowy. Krzewienie w nich wartości i tradycji Koszarawy trwało od najmłodszych lat, dlatego mam nadzieję, że już wkrótce to oni „zasilą” zarząd, tudzież zostaną członkami naszego Towarzystwa i będą działać na rzecz klubu. 
 
SportoweBeskidy.pl: Drużynę zmontowaliście w 10 dni. Już po pierwszych treningach wiedziałeś, że będziecie istotną siłą tej ligi? 
P.J.: Koszarawa to klub, z którym na Żywiecczyźnie bardzo wiele ludzi się utożsamia. Odzew na nasz nabór był olbrzymi, a ostatecznie zostało z nami 20. zawodników. Drużyna była zlepiona „za pięć dwunasta”. Raptem miesiąc mieliśmy na to, aby się przygotować, poznać i zgrać na boisku oraz w szatni. Widząc pierwszy raz wszystkich zawodników, dało się dostrzec, że mają nieprzeciętne umiejętności, ale oczywiście wszystko musiało zweryfikować boisko. W tym przypadku widać, że niektórzy nasi gracze zdecydowanie przewyższają tę ligę. Niestety, większość z nich nie grała w ogóle w seniorskich zespołach. Teraz jednak są z nami i tworzymy świetną ekipę. 
 
SportoweBeskidy.pl: Jak ocenisz poziom B-klasy? 

P.J.: Ciężko mi się wypowiadać na temat poziomu, bo tak naprawdę dużo tu zależy od boiska, na którym gramy oraz od „dyspozycji dnia”. Jak wiadomo, większość meczów rozgrywana jest w niedzielę w godzinach porannych i różnie to bywa (śmiech). Fajnych drużyn nie brakuje. Z niektórymi stoczyliśmy wyrównaną i ciężką walkę, ale takie mecze trzeba po prostu przepchać i nam się to udawało

 
SportoweBeskidy.pl: Jak wygląda współpraca z trenerem I drużyny? Jak funkcjonuje schodzenie zawodników do „dwójki”? Nie grymaszą, gdy jednego dnia grają w Łękawicy czy w Wiśle, a nazajutrz w Pewli Ślemieńskiej tudzież Świnnej?
P.J.: Oboje jesteśmy tego samego zdania, że zawodnik, który nie gra w I drużynie powinien mieć możliwość wystąpienia w „dwójce”. I tak jest u nas, dzięki czemu piłkarze mogą podtrzymać rytm meczowy. Na wszystkich wpływa to pozytywnie – zawodnika, I i II zespół
 
SportoweBeskidy.pl: Waszym celem jest awans na szczebel A-klasy?

P.J.: Jeżeli chcemy awansować, to musimy sobie na to zasłużyć, a za nami dopiero połowa sezonu. Niejednokrotnie przekonałem się, że piłka nożna uczy pokory i tak naprawdę kwestia awansu rozstrzygnie się na końcu sezonu. Póki co musimy skupić się na tym, co w naszej grze szwankuje i popracować nad tymi elementami zimą. Naszych zawodników stać na wiele i na pewno awans jest w zasięgu. Mogę tylko zapewnić, że będziemy wzorem dotychczasowych spotkań na każdy mecz wychodzić z nastawieniem zdobycia kompletu punktów. Najważniejsze jest to, że jako drużyna zmierzamy w jednym kierunku. 

SportoweBeskidy.pl: Przechodząc do Ciebie w roli zawodnika. Jak ocenisz rundę jesienną wykonaniu Waszym, czyli I drużyny?
P.J.: Na pewno stać nas na więcej, dużo więcej. Wyniki są jednak jakie są. Zresztą nie tylko wyniki, ale i nasza gra pozostawia wiele do życzenia. Nie ma się co oszukiwać, że jeżeli gdziekolwiek jedziemy, poza drobnymi wyjątkami, to w roli faworyta. W tej lidze beniaminkowie wygrywają jednak z faworytami, m.in. z nami. Nie zmienia to jednak faktu, że personalnie mamy naprawdę wartościowy skład. Strzeliliśmy jedynie 25 bramek, co wybitnie obrazuje, jak wygląda u nas skuteczność, a w zasadzie jej brak. Zobaczymy co przyniesie zima. Wierzę w to, że będzie dobrze, bo jako zespół stać nas na dużo i musimy w końcu to pokazać.